Stowarzyszenie Miłośników Kanału Elbląskiego

FLORENY ZDOBYTE !!!

Uwaga, pod linkami niespodzianka.

Ufffff!, intensywne przygotowania do ostatniej chwili, ale wszystko poszło zgodnie z planem, FLORENY ZDOBYTE.

W czwartek ożyły przystanie krzątaniną załóg przejmujących jachty. Plotka zrobiła swoje więc wszyscy szykują się do wyprawy z dreszczykiem emocji , przejdą jachty przez kanał czy też nie? W najstarszej przystani „Pod Omegą” ostrzegają załogę Janmora 25: „Nie płyńcie tam, w tym roku dwa nasze jachty utknęły i musieliśmy je wyciągać dźwigiem” (chętnie zobaczyłbym miejsca, w których stanął nad kanałem dźwig do tej operacji SD). Przekazane załogom dane z pomiarów batymetrycznych, głębokość kanału w nurcie 1 m, nastrajają optymistycznie, ale ostateczna decyzja należy do sterników, to oni odpowiadają za bezpieczeństwo jachtów i załóg. Grzeją się telefony, przyjaciele z całej Polski umawiają się już dziś na spotkanie, nie widzieli się od maja. no i wiadomo rejsu nie można rozpocząć w piątek....

W piątek od rana na Lipowy Ostrów przybywają kolejne jachty. Gdy są już wszyscy rozpoczynamy wyprawę „Kanałem Dobrzyckim po Floreny z Zalewa”, wszyscy otrzymują identyfikatory - numerowane nieśmiertelniki z wytłoczonym wizerunkiem florenów, sakiewki do zbierania florenów oraz mapy. Specjalnie na tę wyprawę przez grupę członków NAVICULI zostały przygotowane mapy, stylizowane na XV wieczne portolany. Jeszcze tylko krótka odprawa sterników, informacja o pomostach, przy których można położyć i postawić maszty, bo nie wszystkie jachty mają bramki umożliwiające manewry z masztem w drodze, wysokość i szerokość mostu, ostre zakręty i wreszcie można rozpocząć rejs.

Przy sprzyjającym wietrze szybko dotarliśmy do Kanału Dobrzyckiego, pokonując go bez NAJMNIEJSZYCH przeszkód, w tym największe w armadzie – Antilla 27 i Janmor 28. W rejsie, uczestnikom wyprawy towarzyszyło jeszcze kilka jachtów. Na moście w Dobrzykach wszystkie wpływające jachty witali Miłośnicy Ziemi Zalewskiej, z mostu naliczono 18 jachtów. Wkrótce zalewski port zapełnił się cumującymi jachtami a Burmistrz Zalewa, p. Marek Żyliński, witając uczestników wyprawy, osobiście wręczył załogom specjalnie wybite floreny (o florenach kolejne nuntii) w płóciennych sakiewkach i śliczne breloczki „Moja Mała Ojczyzna Zalewo”. Na mazurskiej ziemi powitał nas również żeglujący senator, p. Stanisław Gorczyca.

Gdy cel wyprawy - floreny - został osiągnięty, nadszedł czas na świętowanie.
Na scenę wchodzi grupa SEGARS … i chwila konsternacji, wyszło ich czterech, a instrument jeden. Jednak nie wyrywali go sobie lecz zręcznie zastępowali wszelkie instrumenty wydając dźwięki paszczą ;). WSPANIAŁE, tradycyjne szanty bawiły nie tylko przybyłych żeglarzy, ale również mieszkańców Zalewa.

Szybka zamiana i przebojami dyskotekowymi zespół Flesz bawił nas skutecznie jeszcze gruuuuubo po północy. I choć to wrzesień, obserwowaliśmy w Zalewie „białe noce”. Do wspaniale oświetlonego portu przenieśli się uczestnicy wyprawy świętując aż do brzasku. Tych którzy chcieli pospać obudził przed godziną 10:00 zapach rewelacyjnego żurku serwowanego przez Burmistrza Zalewa wprost z kuchni polowej. Tego nam było trzeba. Duch bojowy wstąpił w załogi i na odprawę do regat zjawili się wszyscy, tym bardziej, ze podczas posiłku obserwowali zmagania najmłodszych żeglarzy na Optymistach. Sprawnie ustawiono pole regatowe, komisja regatowa opuściła port, więc czas rozpocząć regaty. Gdy kolejne załogi opuszczały port, przepisowo w kamizelkach, do portu potężną łodzią wpłynęli policjanci z Iławy. Ponieważ regaty, z samego założenia, miały charakter rekreacyjny a ich celem była wyłącznie promocja jez. Ewingi, „poza konkursem” dołączyła załoga radnych zalewskich na jachcie „ Monika ”, klasy Ω. Przy zmiennym wietrze 6 - 15 m/s w wyrównanej stawce , bardzo sprawnie wykonano zaplanowane 3 okrążenia jeziora.

W tym samym czasie na trawie obok sceny rozgrywano „Regaty w Kratkę”, planszową grę terenową, stanowiącą suchą namiastkę regat dla najmłodszych.

Całe popołudnie wypełniły konkursy:
- inscenizacji legend ziemi zalewskiej w wykonaniu młodzieży szkolnej
- konkurs wiedzy o ziemi Zalewskiej
- konkurs wiedzy o „Panu Samochodziku”
- konkurs współczesnych legend wymyślonych przez żeglarzy
- konkurs wiązania węzłów
- turniej siatkówki plażowej

Dwa pierwsze były hitem tego dnia. Nawet Ci, którzy znali legendy nie spodziewali się takiego efektu. Intuicja dzieci wydobyła z tekstów ich ponadczasowy przekaz. Żeglarze natomiast obawiali się nieco specjalnie dla nich przygotowanego, konkursu wiedzy o ziemi zalewskiej. Atmosferę rozluźniła „liczarka zalewska”, poprzez wizualizację zdobytych punktów za pomocą przyznawanych uczestnikom quizu szprotek. Świetnie bawili się wszyscy: prowadzący, uczestnicy, podpowiadające pod sceną dzieci i publiczność, każdy na scenie chciał być z Zalewa.

A w tle,
przez cały dzień,
nie rzucając się w oczy,
wolniutko,
na straszącym dotychczas murze,
powstawało
żeglarskie graffiti.

Gdy słońce chyliło się ku zachodowi, rzucając ostatnie promienie na spokojne już jezioro Ewingi, przyszedł czas na podsumowania, wręczenie pucharów i nagród (wszystkie statystyki zamieścimy w odrębnym artykule).
Po pracowitym dniu wypełnionym wieloma atrakcjami smakowała wybornie grochówka ufundowana przez zalewskich radnych.
Kończąc część oficjalną „Wyprawy Kanałem Dobrzyckim po Floreny z Zalewa” wszyscy uczestnicy zaśpiewali pieśń „Pożegnalny Ton”. Smutno brzmiały kolejne zwrotki a od ścian budynków odbijał się echem śpiewany przez wszystkich parafrazowany refren:
Jeziorak i Ewingi ślą
Pieśni pożegnalny ton.
Jeszcze nie raz zobaczymy się.
a teraz Czas stawić żagle i z portu wyruszyć nam w rejs.
Trochej zmęczeni, w coraz mniejszych grupach, bawiliśmy się dalej. W porcie brzmiały nadal szanty a przy ognisku, gdzie wszyscy zajadali się patykowcem, królował blues. To ponadczasowy „Wehikuł czasu” grupy Dżem połączył miasta i pokolenia, tekst znali i śpiewali wszyscy.

Bogata fotorelacja dostępna jest na stronie www.zalewo.pl


Tak oto w 700-letniej historii Zalewa nigdy w porcie nie cumowało tyle jachtów ale chcemy by ten widok stał się normą. Aby zgodnie z dewizą naszego Stowarzyszenia „per navicula navis” miasto rozkwitało a jezioro pokryło się bielą żagli i ten cel chyba osiągnęliśmy, bo teraz nawet najwięksi niedowiarkowie i przeciwnicy nie mają argumentów - do Zalewa można dopłynąć a włodarzy miasta głowa w tym aby było po co. W ten weekend spełniły się marzenia artysty przezmarckiego Kazimierza Białka wyrażone w wierszu z 2005 roku.

Pierwsi mieszkańcy wybrali to miejsce
Bo jakaś siła drzemie na tej górze

Miasto przetrwało aż do naszych czasów

Choć przewalały się dziejowe burze

Armie, w większości ludziom wrogie
Po wzgórzu butem swym deptały
Niosąc zarazę, gruzy i pożogę
Odchodząc nic nie zostawiały

I jakby nieszczęść było mało
Wzniecały się wielkie pożary

Domów i ludzi brakło do przetrwania

Tym, co zostali, nie zabrakło wiary

Jakby na przekór złemu losowi
Po każdej klęsce domy rosły

Jak feniks z gruzów odrodzone

Ludzi upartych ręce wzniosły

Nad miastem dumnie kościół góruje
Jest świadkiem minionych wieków

Przez całe siedemset lecie

Wzbudzał nadzieję w człowieku

Dziś wielu marzy, by miasto piękniało
A pracy starczyło dla każdego

By na jeziorze, jak łabędzie

Pływały żagle koloru białego

Kazimierz Białek (1936-2010)


C Z Ł O N K O W I E     W S P I E R A J Ą C Y

  ideal-service-g